niedziela, 1 września 2013

Jak to się wszystko zaczęło...

Rzadko o tym wspominam,ale skoro już się zabrałem za pisanie to opowiem tę historię. Jak to się zaczęło,że polubiłem cięższe brzmienia i zakorzenił się we mnie bunt przeciw zgniliźnie tego świata.

 Na ile pamiętam wszystko zaczęło się jakoś w gimnazjum. Wtedy pierwszy raz miałem okazję zetknąć się w sposób świadomy z celowym identyfikowaniem się z określoną subkulturą jako sposobem wyrażenia swoich poglądów,choć zapewne wtedy było to bardziej pozerstwo niż wyznawanie określonych wartości. Z resztą do dziś mam wrażenie,że w tym okresie nie można być w pełni kontestatorem.

Myślę,że wpływ na cala sytuację miały tez utarczki z rówieśnikami z ,którymi de fakto z racji wychowywania się wśród dorosłych nie potrafiłem się dogadać,gdyż wydawali mi się dziecinni i nie dojrzali. Poza tym szkoła do której chodziłem ze względu na swój charakter powodowała we mnie bunt przeciw chorym zasadom. Glany i czarne ciuchy były w niej piętnowane jako zło i demoralizacja reszty moździerzy. Tak jakoś wyglądało to w gimnazjum.

Potem zaczęło się liceum.To był już inny świat,choć problemy z rówieśnikami nadal były te same. Wtedy tez uświadomiłem sobie jak mało wiem o rocku i muzyce metalowej. Był to okres odkrywania SOAD i Rammsteina. W zasadzie wtedy dzięki internetowi wyrobił się mój gust i orientacja muzyczna w kierunku cięższych brzmień.

Teraz będąc studentem dalej poznaję świat muzyczny,odkrywam nowe zespoły a te które są klasyką szanuję i często do nich wracam, szczególnie do Queen i Aerosmith. Jak to mówią "bunt nie przemija,ale się ustatecznia" :D

A jaka jest wasza historia? Może ktoś zechce się nią podzielić?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz